No cóż – segment elektrycznych miejskich crossoverów to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. Mają wady aut małych (są ciasne), oraz wady aut dużych (często zużywają dużo prądu), a jak połączymy to z abstrakcyjną ceną to można naprawdę zejść na zawał. Główny ich problem polega na tym, że choć są małe i miejskie, to udają, że są duże i idealne na trasy. I choć obiecują to wszyscy, to nie oferuje tego nikt.

Sorry, zapomnieliśmy – jest jeszcze Lexus. Oni widzą sprawę trochę inaczej i choć Japońscy inżynierowie czasami się mylą, jeśli chodzi o rozpoznawanie potrzeb europejskich klientów, to w tym wypadku, robiąc wszystkim na przekór, chyba wreszcie podjęli słuszną decyzję. Wiele lat po konkurencji wyprodukowali swoje pierwsze elektryczne auto, które powstawało chyba jeszcze, patrząc na niektóre rozwiązania, w latach 90.

Zastosowali baterię starszego typu oraz lekko oldskulowe wtyczki, które ładują auto wolniej. I mówią wprost – nasze auto ma wady, ale elektryki są na miasto, więc nigdy wam nie zabraknie zasięgów, to po pierwsze, a po drugie nasza bateria może nie ma takich parametrów jak te najnowsze, ale jesteśmy jej pewni dlatego dajemy gwarancję na 10 lat lub milion kilometrów.

@CaroSeria #lexusux300e #testlexusa

🔥🔥🔥
Subskrybuj mój kanał jednym kliknięciem 👇✌
https://www.youtube.com/caroseria/?sub_confirmation=1

Info o nowym teście zawsze tutaj: https://www.instagram.com/lukaszbak_caroseria

CaroSeria: Klepiemy o samochodach. Ale tylko o takich, które budzą w nas jakieś emocje. Albo przynajmniej są kontrowersyjne. Nieoczywiste. Rzadkie. Jakieś. Czasami na wesoło, innym razem poważniej, ale zawsze szczerze i uczciwie. Nowe auto wjeżdża na kanał w każdy piątek. Raczej później, niż wcześniej.

„Powered by VREDESTEIN”
Program zawiera lokowanie produktu.